Stałam się dyplomatką.
Okazało
się, że zbiory Edmunda ze Złotego Wieku są w opłakanym stanie. Nie zachowało
się prawie nic cennego- większość ksiąg była wywieziona, ukradziona lub po
prostu zaginiona. Zaskoczyłam więc wszystkich, pojawiając się niespodziewanie
na jednym z zebrań Rady, po czym wyłożyłam im, w czym rzecz. Wyglądałam tego
dnia na tyle ładnie i promiennie, by wiedzieć, że król ulegnie mojej prośbie,
dlatego gdy uzyskałam oficjalną zgodę władcy i poparcie Rady, notatki
dyplomatyczne dotyczące odzyskiwania dziedzictwa kulturalnego Narnii były już
właściwie gotowe do drogi. Łucja obiecała, że wykorzysta całą sympatię, jaką
darzyli ją mieszkańcy Narnii, by odzyskać choć część zbiorów z prywatnych
kolekcji.
Na
początku byłam podbudowana jej zainteresowaniem dla moich działań, jednak coś w
jej słowach nie dawało mi spokoju. To, co wtedy wzbudziło mój niepokój
znalazłam dużo, dużo później. Była to jej pewność tego, że mieszkańcy Narnii
darzą ją sympatią. Pewność tego, że dla niej, ich ukochanej, dobrotliwej królowej
będą w stanie zrobić więcej niż dla mnie- pięknej, niedostępnej królowej
Zuzanny. Łucja zaczynała uczyć się wykorzystywać przyjaźń innych ludzi. Łucja
zaczynała zmieniać się we mnie.
Wtedy
byłam jednak zbyt pochłonięta swoimi problemami, zbyt zaślepiona fascynacją
królem, pożądaniem Rafaela i samą sobą, bym mogła dostrzec, że Łucja zaczęła
dorastać. Dorastać bez jakiegokolwiek autorytetu, bez wzorca osoby, do której
mogłaby dążyć. Gdybyśmy razem z Piotrem znów weszli w rolę rodziców dla Edmunda
i Łucji, tak jak za naszego pierwszego pobytu w Narnii, jest całkiem możliwe,
że nie zepsulibyśmy naszej małej siostrzyczki tak doszczętnie, jak zrobiła to
Narnia; może gdybyśmy nigdy się z Piotrem nie zakochali w osobach, w których
nigdy nie powinniśmy byli się zakochiwać, umielibyśmy skupić nasze uczucia na
Łucji, tak bardzo tego potrzebującej.
Zaniedbałam
więc Łucję, ale odnalazłam Dianę.
Kilka
dni po balu, kiedy wciąż nie udało mi się zamienić z Dianą ani jednego słowa na
osobności, przyszłam do jej komnaty i poprosiłam o chwilę rozmowy. Widziałam,
jak bardzo się spięła, widząc mnie w progu swojego pokoju, jednak wpuściła mnie
bez mrugnięcia okiem.
-Całowałaś się z moim bratem- powiedziałam otwarcie.
Cały
czas starałam się patrzeć na nią, by nie umknął mi żaden szczegół z jej zachowania.
-Proszę?
-Całowałaś się z moim bratem- powtórzyłam cierpliwie.
Diana
należała do tego rodzaju kobiet, które można określić słowem porcelanowe: miała białą, bardzo bladą
skórę, delikatną posturę i kruchutki sposób chodzenia, zupełnie, jakby można
było ją stłuc jednym nieostrożnym ruchem dłoni. Kiedy więc zbladła i spuściła
nieco wzrok, miałam wrażenie, jakbym właśnie zrobiła na jej subtelnym ciele
głęboką rysę.
-Widziałaś nas, Zuzanno?
-Nie. Widział was Edmund.
-A czy Piotr…- zaczęła Diana, ale urwała w połowie i
spojrzała na mnie błagalnie.
-Rozmawiałam z nim. Potwierdził.
Rysa
zaczęła przybierać na głębokości.
-Ja… nie wiem, jak to się stało, Zuzanno. Byłam zmęczona
i zdenerwowana, a twój brat…
Powstrzymałam
ją ruchem ręki.
-Nie musisz mi się tłumaczyć. Wierz mi, rozumiem cię
lepiej, niż ci się wydaje.- Westchnęłam ciężko w bardzo teatralnym geście, po
czym dodałam: -Tylko że taka sytuacja stawia pytanie, kogo oszukujesz.
Diana
zbladła jeszcze bardziej.
-Kogo… oszukuję?
-Oszukujesz siebie, Diano, czy tylko króla?
Trafiłam.
Wiedziałam, że trafię.
Diana
nie rozpłakała się, nie rzuciła w moje objęcia ani nie zrobiła nic, co jeszcze
dobitniej świadczyłoby o tym, co zrobiłam: potłukłam porcelanę jej twarzy.
Rozbiłam maskę, którą na siebie nałożyła, rozbiłam na milion kawałeczków
delikatność jej nieśmiałości; sprawiłam, że porcelanowa Diana zniknęła. Zrobiła
miejsce prawdziwej Dianie, kobiecie, która nie ma być tylko dodatkiem, tylko
jednym z punktów umowy zawieranej między mężczyznami. Porcelanowa Diana musiała
ustąpić miejsca żywej istocie.
Wyznała
mi o wiele więcej, niż chciałabym wiedzieć.
-Boję się króla, Zuzanno. Boję się, bo nie umiem z nim
rozmawiać. Boję się, bo on z niczym się ze mną dzieli: jest tak bardzo
zamknięty w sobie, że zupełnie mnie nie widzi. Wiem, jak opiekuńczy potrafi być
w stosunku do swojego kraju, wiem, widzę jego dobroć, Zuzanno, ale jej nie
dostaję, rozumiesz…?
-Kiedy przybyliście tutaj, nie mogłam cię polubić, bo
ciebie też się bałam. Bałam się, że skoro jesteś, Zuzanno, król zupełnie straci
dla ciebie głowę, a mnie odprawi. Boję się upokorzenia. Boję się tego, że
zawiodę, że skoro król nie weźmie ze mną ślubu, ja będę musiała wrócić do domu,
do ojca…
-Mój ojciec uważał wszystkie swoje córki za przedmioty, a
już zwłaszcza te, które były bardzo piękne. Umiał je wszystkie korzystnie wydać
za mąż. Moja najstarsza siostra, Materia, wzięła ślub, gdy miała zaledwie
dwanaście lat. Nigdy więcej już jej nie widziałam, ale wiem, że ma siedmioro
dzieci, samych chłopców. Nasz ojciec stawiał nam ją za wzór, za wzór
kobiecości, rozumiesz, Zuzanno? Wyjść za mąż za mężczyznę, którego wskażą nam
rodzice i urodzić mu samych chłopców- jego zdaniem to było dla nas spełnienie
marzeń!
-Na balu wyznałam królowi Piotrowi, do jakiego stanu
doprowadza mnie twoja obecność tutaj. Wiedziałam, że mnie rozumie, on, jako
jedyny! On, Wielki Król, król Piotr Wspaniały, okazał zrozumienie mi. Mi,
takiej małej, nic nieznaczącej... Król Piotr umie okazać serce wszystkim. Nawet
kobietom. Ale ty przecież wiesz o tym najlepiej, Zuzanno…!
-Boję się tego ślubu, ale jeszcze bardziej boję się, że
go nie będzie. Gdyby ślubu nie było, zawiodłabym mojego ojca i mój kraj, a tego
nie mogę zrobić. Musiałabym wtedy odpowiedzieć sobie na pytanie- czy kocham
kogoś innego? Czy zakochałam się w legendzie? A co, gdyby odpowiedź była
twierdząca? Co wtedy, Zuzanno…?
-Jeśli wyjdę za króla Kaspiana, być może z biegiem lat
nauczy się mnie akceptować przy swoim boku. Może nauczy się żyć ze mną, może
nauczy się być ciepły… Byliście razem, prawda, Zuzanno? Powiedz, nie było ci
ciężko mierzyć się z jego obcością? Po jak długim czasie dotknął cię? Po jak
długim czasie okazał ci miłość i troskę, mimo iż przecież musiał odczuwać je
już wcześniej?
Nie
przerywałam jej, dopóki nie wyrzuciła z siebie wszystkiego, ale skończyłam
słuchać po tym zdaniu. Nie słyszałam już, czego jeszcze się boi, jak
traumatyczne było jej dzieciństwo ani dlaczego nie umie szczerze mówić o swoich
uczuciach.
Powiedz, nie było ci ciężko mierzyć się z
jego obcością? Po jak długim czasie dotknął cię? Po jak długim czasie okazał ci
miłość i troskę, mimo iż przecież musiał odczuwać je już wcześniej?
Przypomniała mi się moja
pierwsza rozmowa z Kaspianem po naszym powrocie. Przypomniało mi się, jak moje
włosy muskały jego ramię i jak blisko siebie staliśmy.
Przypomniał
mi się mój pierwszy taniec z Kaspianem po naszym powrocie. Przypomniał mi się
ciepły dotyk jego dłoni w mojej dłoni i jak nasze ciała doskonale o sobie
pamiętały.
Przypomniała
mi się moja pierwsza noc z Kaspianem po naszym powrocie. To, jak głaskałam jego
ramiona i włosy, jak zasnęliśmy, muskając się nawzajem delikatnie; to, jak w
nocy przykrył mnie kocem, abym tylko nie zmarzła i jak rano- mimo swoich
najgorszych przeczuć- otaczał mnie opieką.
Znienacka
zachciało mi się płakać, jednak miałam już dużą wprawę w powstrzymywaniu się
przed zrobieniem czegokolwiek, dlatego wpatrywałam się tylko w Dianę, wcale jej
nie widząc.
***
Otuliłam
się peleryną nieco ciaśniej, wzięłam świeczkę z toaletki i wymknęłam się z
zamku.
Robiłam
tak co drugi wieczór. Co drugi wieczór zbiegałam po kamiennych stopniach, z
twarzą osłoniętą kapturem, po czym wychodziłam z zamku przez kuchnię, drzwiami
dla służby. Przemykałam wzdłuż murów zamku aż dochodziłam do najmniej
uczęszczanej części ogrodów, która zarastała już powoli dzikimi kwiatami i
trawą, by spotkać się z moim przyjacielem.
Co
drugi dzień lądowałam w jego ramionach, otoczona złotym zapachem magicznego
mężczyzny.
Rafael
zawsze miał dla mnie jakieś wieści. Mówił o wszystkim- o życiu mieszkańców
Narnii, o konfliktach na granicy, o plotkach dotyczących hrabianek, o życiu na
dworach, o królewskich intrygach, o jedzeniu, ubraniach, roślinach albo
pogodzie; rozprawia o magii, nauce, literaturze i muzyce; wie dużo o
mężczyznach i jeszcze więcej o kobietach. Gdyby tylko pozwalał mi na to czas i
sam Rafael, słuchałabym go godzinami.
Bo
oprócz tego, że sam mówił, mnie również prosił o mówienie. Opowiadałam mu więc
o sobie, o Dianie, o Piotrze, Edmundzie i Łucji; mówiłam mu o mojej kulturalnej
misji i planach na przyszłość, starannie opisywałam mu życie w Anglii i wygląd
całego tamtego świata.
Nie
rozmawialiśmy ze sobą o Kaspianie. To był chyba jedyny temat, którego nigdy ze
sobą nie poruszyliśmy.
-Ładnie dziś wyglądasz- zauważył.
Powiedział
to tak typowym dla siebie tonem, że musiałam się roześmiać.
-No co?
-Nic. Tylko dla ciebie mogę być ładna w pelerynie
podróżnej i w sukni, której nigdy nie włożyłabym w dzień.
-Natychmiast ściągnij pelerynę. Muszę ocenić, czy twoja
sukienka faktycznie nie nadaje się do tego, by oglądał cię w niej ktoś inny
poza mną.
Roześmiałam
się jeszcze głośniej i przykryłam usta dłonią, w ostatniej chwili reflektując
się, że powinniśmy zachować milczenie, ale Rafael tylko mrugnął.
-Najlepsze w moich talentach jest to, że kiedy zrobi się
gorąco, zawsze mogę niepostrzeżenie zniknąć.
-Niepostrzeżenie? Przepraszam, że ci to powiem, ale ktoś
musi: zostawiasz po sobie złotą mgłę. To jest całkowite przeciwieństwo
niezauważalności.
-W ten sposób zdobywam kobiety. Wszystkie lecą na złoto.
Przyciągnęłam
go do siebie i przytuliłam. Rozmawialiśmy tak długo w noc, dopóki Rafael nie
nakazywał mi wracać do zamku, czując, jak bardzo jestem zmarznięta lub śpiąca.
On sam zdawał się nie odczuwać zmęczenia ani zimna, póki byłam blisko niego.
Gdy rozstawaliśmy się przed wejściem dla służby, chwilę odprowadzał mnie wzrokiem,
po czym odwracał się w stronę morza i rozpadał na złote kawałki. Przystawałam
wtedy na półpiętrze, aby popatrzeć, jak złoty pył opada powoli na ziemię i
znika w trawie.
Powierzyłam
Rafaelowi wiele swoich tajemnic, ale nigdy nie wyznałam mu jednej.
Nigdy nie powiedziałam mu, że
go nie kocham. Nawet wtedy, kiedy on powiedział, jak wielkim uczuciem mnie
darzy. Nigdy nie zdobyłam się wobec niego na szczerość.
Rafael
był moim najlepszym przyjacielem.
___________________________
Kiedy weszłam na bloga, nie mogłam uwierzyć, że ostatnią notkę dodałam 17 maja. Nie wiem, co się dzieje z czasem! Dlaczego go n i e m a ?
Jak wspaniale, że rok szkolny się kończy i jak wspaniale, że teatr jest zjawiskiem całorocznym. Nie wytrwałabym dwóch miesięcy bez teatru.
Jestem urzeczona życiem.
I tym też jestem urzeczona.
Kiedy weszłam na bloga, nie mogłam uwierzyć, że ostatnią notkę dodałam 17 maja. Nie wiem, co się dzieje z czasem! Dlaczego go n i e m a ?
Jak wspaniale, że rok szkolny się kończy i jak wspaniale, że teatr jest zjawiskiem całorocznym. Nie wytrwałabym dwóch miesięcy bez teatru.
Jestem urzeczona życiem.
I tym też jestem urzeczona.
Kocham ♥
Wasza
Jezuu... To jest genialny rozdział! Tak wspaniale przekazane niepokój, strach i obawy, że czuje się jak po obejrzeniu "Sali Samobójców" - chodzi mi o stężenie odebranej treści emocjonalnej. Mało kto potrafi mną wstrząsnąć poprzez literaturę, ale Tobie to się mistrzowsko.
OdpowiedzUsuńMamy teraz jedno wielkie pytanie: co robić?
Z niecierpliwością rzędu 100000000000000 x Mount Everest czekam na kolejne rozdziały.
P.S.: Fajny szablon :). I dłuższe te rozdziały poproszę! Dobrego zawsze mało ;).
UsuńO mój Boże! Łucję zapsuła Narnia? Nie wierzę, ale uwierzę jak o tym przeczytam! Diana, aż żal mi się jej zrobiło... Jej emocje i niepokój udzieliły się także mnie.
OdpowiedzUsuńBiedny będzie Rafael jak się dowie, że Zuzanna go nie kocha, że dla niej jest tylko przyjacielem. Ta kobieta złamie mu serce, a ja tak go lubię!
Faktycznie, długo cię nie było, czasu też nie było, ale wakacje już za dwa tygodnie to i ja czas odzyskam!
Szablonik masz piękny!
Pozdrawiam, weny i czasu życzę!
Wybacz, że pozostawiam informację tutaj - chciałabym mieć pewność, że ją zobaczysz.
OdpowiedzUsuńOstateczny termin nadsyłania prac na Gaolowy konkurs został przesunięty na 23 czerwca (do 23:59), co oznacza, że przyznałyśmy dodatkowy tydzień - ze względu na kończący się semestr i rozpoczynającą sesję.
Zatem, jeśli chciałabyś jeszcze przesłać pracę, zachęcam :) Na Gaolu pojawiła się krótka notka informacyjna z pewnymi uwagami do osób, które się zgłosiły.
Pozdrawiam,
Idariale [fair-gaol]
Jejku, uwielbiam Twój blog. Po prostu każdy rozdział jest napisany tak, że czuje się to co w danej chwili bohater. Wszystko jest napisane tak realistycznie, jakby to była prawda. Emocje, nastrój po prostu wszystko :)
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się Twój blog i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Życzę weny i gorąco pozdrawiam :D
Ps: Thiago Messi to po prostu przesłodkie dziecko ^^
moj pierwszy komentarz u ciebie :) ogłaszam ze zostaje. prowadzisz tego bloga ciekawie i baardzo mi sie to podoba :)czytałam równiez twoj poprzedni blog o Narni którym równiez sie zachwyciłam. bardzo ciekawie prowadzisz akcje, czym w 100 % zdobywasz moje serducho :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam na następną notke
Zapraszam na rozdział 2 na http://magiczna-narnia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJesteś świetna. Genialna. Boska.
OdpowiedzUsuńCzułam taki smutek, jakiego chyba jeszcze nigdy nie czułam, czytając bloga. Wyobrażałam sobie uczucia Kaspiana, Zuzy (strasznie podoba mi się Twoja Zuzanna, wiesz? :3). Och, było mi tak strasznie przykro. ;(
Masz świetny styl! I jak miło czytać, kiedy przecinki są tam, gdzie trzeba. Przyznam szczerze, że byłam zaskoczona, widząc na Twoim asku, że masz 16 lat! Tak, to ja zadała to pytanie. ;D Co do stylu, jeśli już tu jesteśmy, jeśli masz czas, ochotę, cokolwiek, to serdecznie zapraszam do załogi betowanie.blogspot.com.
Kocham to opowiadanie. Długo szukałam czegoś fajnego o Narnii, o Zuzie i Kaspianie, jednak na Onecie z reguły blogi były niefajne albo porzucone. Poddałam się i dzisiaj, tak zupełnie przypadkowo, jest! Słowa nie opisza mojej radości. ;D
Pozdrawiam i zyczę duuuużo weny,
Apocalypsis
Koperta z pieczątką ZUS, PIS i USC.
OdpowiedzUsuńZ głębin R'lyeh macha do Was macką sam Wyelki Cthulhu! Z przyczyn technicznych, a ode mnie niezależnych (te paskudne gwiazdy, tfu, tfu!!!) ja sam nie mogę Was zje... zmackać, ale oto głoszę rozwiązanie wszystkich problemów! Ocenialnia Tako rzecze Cthulhu, prowadzona przez moich zaufanych Przedwiecznych!
Ocenialnia Tako rzecze Cthulhu (pomackamy.blogspot.com) zaprasza każdego spragnionego porządnej, wyczerpującej oceny!
PS Upraszam wybaczenia za tę niecną reklamę. ;)